Niedocenianie własnych możliwości finansowych
Zastanawiasz się, dlaczego tak wiele osób wpada w finansowe tarapaty zaraz po wzięciu kredytu hipotecznego? Często powód jest prosty – przecenili swoje możliwości. Marzenie o własnym mieszkaniu potrafi zaślepić, a presja otoczenia czy chęć dorównania innym sprawiają, że decydujemy się na zobowiązanie, które przekracza nasze realne zarobki. I choć banki chętnie kredytują, to ich ocena nie zawsze pokrywa się z rzeczywistością. Bo czy ktoś w banku wie, że co miesiąc wydajesz pół pensji na zajęcia dodatkowe dzieci albo że Twój samochód właśnie odmówił posłuszeństwa?
Zanim podpiszesz umowę, policz wszystko do ostatniego grosza. Nie tylko ratę, ale też koszty utrzymania mieszkania, podatki, remonty czy nawet te nieprzewidziane wydatki, które zawsze pojawiają się w najmniej odpowiednim momencie. I pamiętaj – nawet jeśli bank mówi, że możesz wziąć kredyt na 500 tys. zł, to nie znaczy, że musisz. Czasem lepiej wybrać mniejsze mieszkanie, ale spać spokojnie, niż co miesiąc martwić się, jak związać koniec z końcem.
Brak porównania ofert – dlaczego to błąd?
Wyobraź sobie, że kupujesz samochód. Idziesz do pierwszego salonu, patrzysz na cenę i od razu mówisz: „Biorę!”. Brzmi absurdalnie, prawda? A jednak tak właśnie wielu z nas podchodzi do kredytów hipotecznych. Decydujemy się na pierwszą ofertę, która wydaje się atrakcyjna, bo kolega polecił albo bank ma ładną reklamę. Tymczasem różnice między ofertami bywają ogromne. Nawet 0,5% różnicy w oprocentowaniu to kilkadziesiąt tysięcy złotych w skali całego kredytu!
Dlatego nie spiesz się. Skorzystaj z porównywarek kredytowych, porozmawiaj z doradcą finansowym, a jeśli masz czas – odwiedź kilka banków. Sprawdź nie tylko oprocentowanie, ale też prowizje, koszty ubezpieczenia czy możliwość wcześniejszej spłaty. Bo co z tego, że rata będzie niższa, jeśli za każdą nadpłatę bank będzie pobierał horrendalne opłaty? Pamiętaj – to Ty masz być klientem, a nie zakładnikiem umowy.
Formalności – mały błąd, duży problem
Proces ubiegania się o kredyt hipoteczny przypomina nieco przygotowania do egzaminu – trzeba zebrać mnóstwo dokumentów, a każdy brakujący papier może zepsuć całą sprawę. Niestety, wiele osób bagatelizuje tę kwestię. „Przecież mam czas”, „Dokumenty są w porządku” – takie myślenie często kończy się nerwowym bieganiem w ostatniej chwili albo nawet odrzuceniem wniosku przez bank.
Zacznij od sprawdzenia swojej historii w BIK. To jak szkolne świadectwo – jeśli są na nim „czerwone paski” (np. opóźnienia w spłacie innych zobowiązań), bank może poprosić o wyjaśnienia. Przygotuj też zaświadczenia o dochodach, umowy o pracę czy PIT-y. I pamiętaj – banki lubią szczegóły. Jeśli masz dodatkowe źródła dochodu (np. wynajem mieszkania), przygotuj dokumenty, które to potwierdzą. Bo w końcu chodzi o to, byś Ty czuł się pewnie, a bank miał wszystkie argumenty, by Ci zaufać.
Zaciągnięcie kredytu hipotecznego to jak wejście w długoterminowy związek – bez przygotowania i uczciwej rozmowy na starcie, może skończyć się płaczem. Dlatego nie spiesz się, nie daj się ponieść emocjom i przede wszystkim – nie bój się pytać. Bo nawet jeśli bank wydaje się nieomylny, to to Ty musisz spać spokojnie przez najbliższe 20-30 lat. A własne mieszkanie to nie tylko ściany i dach nad głową, ale też spokój i stabilizacja. Więc zrób to mądrze – dla siebie i swojej przyszłości.